Średniowieczna Alba

Konstrukcje zamków, wiedźmy serwujące grzane wino, mnisi wydający jadło, zawody jak za dawnych czasów i wszechobecny zapach pieczonego mięsa, w tym nawet prosiaków obracanych na ruszcie. Alba dała się ponieść maszynie czasu i całe centrum miasteczka przybrało średniowieczny charakter. Il Baccanale del tratufo oraz il Borgo si rievoca, bo tak nazywały się imprezy, rozpoczęły się w sobotę 20 października późnym wieczorem, a skończyły w niedzielę przed kolacją.

Alba, Piemont, Włochy
przykład „średniowiecznej” konstrukcji

il Baccanale det tartufo w Albie, Piemont, Włochy
nietypowo serwowany grzaniec – vin brule’

Masa ludzi przetaczała się przez wąskie uliczki, a zawsze szeroki plac Risorgimento skurczył się w mgnieniu oka pod wpływem ciągłego tłoku. Miałam wrażenie, że wszyscy mieszkańcy Alby i okolic Langhe i Roero zjechali się właśnie wtedy na wspólne biesiadowanie pod gołym niebem. A jeśli dodać do tego turystów odwiedzających Piemont przy okazji Międzynarodowych Targów Białej Trufli (Fiera Internazionale del Tartufo Bianco d’Alba), to nie należy się dziwić, że impreza przyciągnęła tak wielkie tłumy.

Alba, Piemont, Włochy
via Vittorio Emanuele II

Z dostępnych potraw moją uwagę przykuła kanapka z pieczoną kiełbasą podawaną z kapustą kiszoną na ciepło… Włosi nazywają to crauti, z niemieckiego kraut. Mi to przypominało nasz bigos i byłam wniebowzięta, że mogłam posmakować we Włoszech typowo polskich smaków, za którymi już nieco się stęskniłam…

il Baccanale del tartufo Alba, Piemont, Włochy
przykład stosika z jedzeniem
gruszki w czerwonym winie podczas il Baccanale del tartufo, Alba, Piemont, Włochy
gruszki w czerwonym winie, czyli piemoncki deser

Oczywiście jedzenie w tłumie do przyjemnych (i bezpiecznych!) nie należy, ale ponieważ stoisk z żywnością było bardzo dużo, rozsianych po całym centrum miasteczka, to udało nam się całkiem sprawnie zjeść kolację.

Alba, Piemont, Włochy - il Baccanale del tartufo
łowienie butelek wina

Zarówno dzieci, jak i dorośli chętnie uczestniczyli w specjalnie przygotowanych zabawach – wędkowanie butelek wina lub plastikowych kaczek, rzucanie kółkami do celu i wiele innych. Dodatkowo w niedzielę można było posłuchać tradycyjnych piosenek. I choć tłum w ogóle nie zmalał i trzeba było się nieźle nagimnastykować, żeby móc zostawić gdzieś samochód, to mimo wszystko było warto zjeść niedzielny obiad w średniowiecznej Albie.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.