Na zakupy do Turynu? Dlaczego nie? Skoro wszyscy latają do Mediolanu, może warto się wyróżnić i przy okazji zwiedzić piękne barokowe miasto na mapie północnych Włoch. Przyznaję się bez bicia – uwielbiam zakupy: poszukiwanie nowych ubrań, butów, biżuterii, ale moją wielką słabością są przede wszystkim torebki, a dokładnie włoskie torebki… A tych w Turynie jest pod dostatkiem. Dlatego od wielu lat uwielbiam robić zakupy w Turynie, odkrywać nowe sklepy, spacerować po centrum, podziwiać zawsze przepięknie udekorowane witryny sklepów i delektować się czarem dużego włoskiego miasta. Shopping jest zazwyczaj przyjemnością samą w sobie, ale jeśli dodamy do tego bezpretensjonalne, ale eleganckie miejsce, gdzie każdy może zrobić zakupy, niezależnie od stanu portfela, mamy dopasowanie idealne. A zatem do dzieła!
Na zakupy w Turynie najlepiej wybrać się do samego serca miasta i polecam omijać centra handlowe, których oczywiście nie brakuje. Nie są one jednak już pierwszej młodości (przeciętny mieszkaniec dużego miasta w Polsce raczej się rozczaruje, ponieważ w porównaniu z naszymi odpowiednikami wyglądają już nieco na zapuszczone), toalety bardzo często pozostawiają wiele do życzenia, a do tego w zamkniętych kompleksach trudno jest uchwycić czar i niepowtarzalność miasta. Dlatego zapraszam na spacer pod gołym niebem.
Trasa startuje (choć równie dobrze tu się może kończyć) od via Garibaldi. Niezwykle przyjemne miejsce do spacerowania, gdzie odbywa się tylko ruch pieszy. Sklepy, zazwyczaj globalne sieciówki typu Promod, przetykają się z perfumeriami różnego kalibru – od tradycyjnych włoskich sklepików, przez Yves Rocher, po perfumerię typu Sephora. Są też obecne lodziarnie (w tym sławny i kochany we Włoszech Grom), jeśli zgłodniejecie zawsze możecie posilić się panino w niewielkim barze, czy wpaść na aperitivo.
via Garibaldi
Od jakiegoś czasu przy via Garibaldi pojawiły się sklepy w 100% made in China. Zazwyczaj nie robiłam tam zakupów i tylko raz skorzystałam z ich szerokiego, dość niskiej jakości, ale taniego asortymentu i zaopatrzyłam się w sztuczne czarne futerko. Miałam je na sobie równo dwa razy. Kupiłam go z myślą o karnawale w Wenecji, gdzie dzielnie chronił mnie przed zimnem i deszczem (nawet byłam pozytywnie zaskoczona, że po ilości wody, jaką w siebie wchłonął wyglądał nadal bez zarzutu). Po raz drugi natomiast pozwolił mi na efektowne wejście podczas Balu Charytatywnego w Warszawie z udziałem polskich gwiazd. Była zimno, a założenie na tak elegancką okazję kurtki puchowej nie wchodziło w rachubę, za to futerko za ok. 40 € z eleganckim szalem zdało doskonale swój egzamin…
Przy via Garibaldi również miłośnicy futbolu znajdą coś dla siebie interesującego. Mieści się tam bowiem oficjalny Juventus Store z ubraniami i gadżetami – prawdziwy raj dla kibiców Starej Damy!
Ulica Garibaldi kończy się na Piazza Castello, a stąd już tylko kilka kroków dzieli nas od przepięknej Galleria Subalpina. Wyglądem przypomina słynną Galleria Vittorio Emanuele II w Mediolanie. Jest jednak mniejsza i ma nieco inne przeznaczenie. Nie gości słynnych marek jak jej siostra w stolicy Lombardii, ale sklepy z antykami, kawiarnię i restaurację z tradycjami Baratti &Milano. Warto to jednak zajrzeć, żeby rzucić okiem na tę perełkę architektoniczną z XIX wieku.
Kolejny nasz przystanek to sławna via Roma. Uwielbiam tę ulicę nie tylko za jej splendor, przepiękne portyki, które chronią przez deszczem i śniegiem, ale również za zróżnicowanie marek. Znajdują się tam nie tylko sklepy high fashion, czy jak to mawiają Włosi alta moda, typu Hermes, Gucci, czy Louis Vuitton, ale także z bardziej przystępnymi cenami sieciówki (Benetton, Motivi i inne).
Jedną z największych atrakcji dla przechodniów jest zawsze po brzegi salon Nespresso oraz niezwykle kochany przez Włochów Apple Store. I tak, jak jeszcze mogę zrozumieć dlaczego ludzie kochają gadżety i wchodzą, aby pobawić się najnowszym modele iPhona, czy iPada, tak jest mi zupełnie obca fascynacja ekspresami do kawy jednego producenta… W Nespresso, nie wiem czy to za sprawą skąd inąd kultowych spotów z Georgem Clooney’em, jest zawsze dziki tłum ludzi. Tak sobie właśnie myślę, że koniecznie muszę zbadać ten fenomen…
Via Roma jest przecięta przez mój ulubiony plac w Turynie – Piazza San Carlo. Są tam dwie przepiękne i bardzo stare kawiarnie: Caffe’ Torino i Pasticceria Stratta, o których wspominałam w poście Słodki Turyn. W uliczkach przylegających do placu znajdują się czasem malutkie perełki, sklepiki z urokliwymi przedmiotami vintage. Warto do nich zajrzeć, bo zawsze są to miejsca pełne smaku i dobrego stylu.
Kontynuując ostatnim odcinkiem via Roma i skręcając w lewo via Cavour dotrzemy do via Lagrange. To kolejny raj lub dla niektórych miejsce pełne pokus. Oprócz butików wielkich marek typu Chanel, czy Prada są tam także znajdziecie sklepiki z ubraniami, i ciekawą biżuterią poukrywane w bramach przylegających budynków. Przy via Lagrange mieści się także La Rinascenete, włoska sieć domów towarowych. Pod jednym dachem są zarówno ubrania, bielizna, markowe kosmetyki, torebki, a na ostatnim piętrze akcesoria do domu.
I na tym nasza trasa dobiega końca. Kto jeszcze ma siły i dostępny limit na karcie powinien zajrzeć do pobliskich restauracji. Przy via Lagrange mieści się jedną z restauracji Eataly, polecam jednak inną ciekawą, bardzo designerskie One Apple Concept Bar & Restaurant, przy Via Annibale Lovera di Maria, 1 (prostopadła do Langrange). Ciekawe miejsce zarówno na randkę, jak i na spotkanie z przyjaciółmi. Dobre sushi! Inne ciekawe miejsce, idealne na lunch to Costadoro Coffee Lab Diamante przy Via Teofilo Rossi, 2. Znajduje się tuż naprzeciwko La Rinascente i charakteryzuje się przeszklonym dachem, dlatego świetnie sprawdza się również przy niesprzyjających warunkach atmosferycznych. Niezwykle urokliwe miejsce.