Równo przycięte błękitne lustra wody, nieśmiało zerkające spod mokrej tafli pojedyncze źdźbła oryzy, czy jaskrawo zielone pola z mieniącymi się w słońcu kanałami. Równina rzadko kiedy zniewala swoim urokiem. A jednak. Ilekroć mijam pola ryżowe w północnym Piemoncie, ich widok, niezależnie od pory roku, zawsze przykuwa moją uwagę. Ale najpiękniej jest tu latem, kiedy lekka, soczysto zielona kołderka przykrywa wodny świat.